#Syngały 7 – PMI polskiego sektora przetwórstwa przemysłowego spada

Powrót do aktualności

W marcu PMI polskiego sektora przetwórstwa przemysłowego wyniósł 42,4 pkt, po  48,2 pkt w lutym. Jest to rekordowy spadek w skali miesiąca, ale jego rozmiar nie zaskakuje po danych flash ze strefy euro. Załamały się nowe zamówienia i produkcja.

W obecnych warunkach produkcja jest utrudniona – o ile nie niemożliwa, ale zarazem i popyt jest wygaszony. Opinie menedżerów logistyki w różnych krajach sygnalizują podobne zjawiska – choć z różnym natężeniem.

Dzisiejszy wynik to efekt załamania nowych zamówień oraz zawieszania produkcji. Wprawdzie analitycy IHS Markit wskazują, że brak nowych zamówień pozwala zrealizować zaległe, ale tych – jak wiemy z ostatnich miesięcy – było już mało. Dla części firm z kolei przestoje wynikały z braku materiałów i surowców. Istnieją branże, takie jak np. motoryzacja, których działalność de facto zawieszono. Brak produkcji to spadki zatrudnienia – chociaż w przypadku tego ostatniego skala zwolnień zależy od trudności w znalezieniu pracowników o danych kompetencjach. Ponadto proces redukcji rozłoży się na kolejne trzy miesiące, z uwagi na sztywność polskiego rynku pracy (dla porównania, na elastycznym rynku pracy USA pierwszy tydzień ograniczeń przyniósł 3,3 mln wniosków o zasiłek na ok. 160 mln pracujących).

Nawarstwienie zapasów tym bardziej będzie redukować zapotrzebowanie na pracę – ewidentnie nie ma popytu na istniejące produkty i utrzymywanie procesów produkcyjnych może być ekonomicznie nieuzasadnione. Obserwujemy zmniejszanie zapasów środków produkcji – to strategia długookresowo minimalizująca koszty – z jednej strony pozyskanie nowych materiałów może być w warunkach dzisiejszych ograniczeń utrudnione, a przez to bardzo kosztowne; z drugiej strony – to strategia na zwiększanie płynności, tak bardzo potrzebnej przed nadchodzącą recesją.

Jedynym czynnikiem, który ciągnie w górę marcowy PMI, jest wskaźnik czasu dostaw. Jak wspominaliśmy przed miesiącem, jest on zaprojektowany w sposób, w którym opóźnienia w dostawach są znakiem przewagi popytu nad podażą. Sytuacja taka jak obecnie, kiedy załamanie procesu produkcyjnego opóźnia dostawy jest fałszywie pozytywnym wynikiem. Dlatego też marcowy wynik prawdopodobnie spadłby poniżej 40 pkt (ostatni raz obserwowane w Polsce w 2008 roku), gdyby interpretacja subwskaźnika była adekwatna do bieżących warunków.

Nie zaskakuje, że rokowania na przyszłość menedżerów logistyki są bardzo złe. Koronawirus zamroził aktywność gospodarczą większości branż, całkowicie zmienił preferencje konsumentów, i wprowadził ogromną niepewność jutra. Nie jesteśmy jeszcze w fazie, by mówić, kiedy osiągniemy dno i z jakich wartości będziemy się odbijać. Ponadto, w okresie kiedy przeprowadzano ankietę (12-25 marca) tarcza antykryzysowa miała jeszcze bardzo niekonkretny kształt. Ponadto jej obecna formuła słabo wspiera duże podmioty. Taka sytuacja nie sprzyja optymizmowi. Czekamy więc na lepsze wyniki epidemiologiczne, oraz drugą, wzmocnioną wersję tarczy.

Komentarz dr Sonii Buchholtz, ekspertki Konfederacji Lewiatan